niedziela, 28 lipca 2013

Rozwiązanie mojego dylematu

Ach, jakże piękne, upalne lato do nas zawitało :) Chyba nie ma ani jednej buźki, która by się z tego powodu nie cieszyła. O tym fakcie świadczą, chociażby te tłumy na plażach, że nie ma gdzie igły wcisnąć. Ale dobrze, trzeba korzystać, bo optymistycznie śmiem twierdzić, że niedługo pocieszymy się taką pogodą. Dlaczego lato jest takie krótkie?
Odnosząc się do jednego z moich poprzednich postów, na temat dylematów zawodowych: w końcu zdecydowałam - koniec z pedagogiką jak na razie. Nie wiem, czy będę żałować kiedyś tej decyzji, ale życie jest zbyt krótkie, żeby tak się tym przejmować. Chcę spróbować czegoś, co już od dawna chodzi mi po głowie. Zagłębie się w tajniki administracji. Tryb zaoczny, więc trzeba szukać pracy, co jak wszyscy wiemy, nie jest takie proste. Mimo wszystko, jakoś jestem dobrej myśli. W środku ogarnął mnie spokój, jakiego nie mogłam zaznać tkwiąc po uszy w pedagogice. Nie widzę kolorowo ścieżki zawodowej przyszłych pedagogów. Naczytałam się jak absolwenci tego kierunku narzekają na brak pracy. Otrzymanie takiej posady oczywiście nie jest niemożliwe, ale w tym zawodzie trzeba być naprawdę zawziętym aby robić to co się kocha. Mnie chyba na to nie stać, wymiękłam. Jeśli ludzie sobie z tym radzą, to tylko mogę im pogratulować.

Tymczasem, jeszcze mamy (przynajmniej niektórzy z nas) wakacje!
Przez ruszenie z tym blogiem uzależniłam się od robienia zdjęć. Spodobało mi się fotografowanie, dosłownie wszystkiego - a nóż przyda się na bloga :D Stąd, tak was zawsze obsypuję tymi zdjęciami. Sezon letni, więc bardzo letnie fotki.




Takie plony wczoraj zebraliśmy z naszego ogrodu :) 






Ciao!

sobota, 27 lipca 2013

Ale ciacho

Pokusiłam się o zrobienie bezglutenowego ciasta cytrynowo-migdałowego. Bez cukru, z ksylitolem. Tak żebym i ja mogła zjeść choć kawałek :) Wyszło bardzo dobrze muszę przyznać, nawet trochę zbyt słodkie, chociaż dałam mniej ksylitolu niż jest w przepisie. Z całego ciasta zostały może jakieś 3 kawałki. Wyglądem przypomina suchą babkę, jednak w smaku jest orzeźwiające. Niestety z całego przepisu wychodzi jedna mała foremka, mimo to, warto spróbować :)
Zrobiłam też wczoraj mleko kokosowe. Także, z moją wrodzoną "szybkością" działania, spędziłam pół dnia w kuchni :D









Tematycznie może słabo się wstrzeliłam z tą książką, ale przeczytałam w końcu czwartą część. Jest to, jak dotąd, jedyna książka po której się poryczałam. Autorce udało się rozwalić mnie emocjonalną grą słów.


Do następnego!

czwartek, 25 lipca 2013

Shopping

Wczoraj idąc do miasta nie miałam najmniejszego zamiaru kupować ciuchów. Ale jak to zawsze bywa.. los jest przewrotny :) Poza tym ciężko jest nie zauważyć wielkich szyldów -70% i przejść obok nich obojętnie. Myślisz sobie wtedy: tylko wejdę zobaczyć co tam mają ciekawego, nie będę nic kupować. YHYYYYYM... Jaaaaaaasne. Taką oto drogą nabyłam sweterek, w którym z miejsca się zakochałam i strój kąpielowy, który dawno już miałam wymienić. Właściwie są to prezenty od bliskich :)
Ja akurat zrobiłam zakupy w Hause - chyba pierwszy raz w życiu mam coś z tego sklepu. Ale wyprzedaże są dosłownie wszędzie.









Dodaję dużo postów, mam nadzieję, że Was nie zanudzam. Ale mój narzeczony wręcz oczekuje aktywności na moim blogu, co mnie bardzo cieszy! I motywuje do dalszego pisania :)

Miłego dnia!


wtorek, 23 lipca 2013

Kulinarnie

Rozkręciłam się trochę w kuchni :D Poszukuję coraz to nowszych rozwiązań, żeby jakoś urozmaicić moją - umówmy się - ubogą dietę. Na obiad zrobiłam, tym razem osobiście, kotleciki z ciecierzycy z kaszą jaglaną. Przepis zaczerpnięty z tej strony.
Następnym razem nie dodam papryki ostrej, bo ja niezbyt dobrze ją trawię. Pieprz na to miejsce będzie odpowiedni. Kilka fotek (zdjęcie obiadu jest jakie jest, bo szybko zabrałam się do pałaszowania i w ostatniej chwili zreflektowałam się, żeby zrobić zdjęcie).






Na kolacyjkę: guacamole :) Uwielbiam! 



Pozdrawiam :)

sobota, 20 lipca 2013

Dylematy zawodowe

Nadszedł weekend, czas relaksu. Pogoda dopisuje, więc od południa wyleguję się w ogródku i już nawet trochę zmęczyłam się słońcem (ale tylko na chwilę) i wróciłam, żeby się schować. Jutro ma być jeszcze ładniej, więc planujemy ponownie jakiś plażing, ale zobaczymy.
Korzystam trochę z tego, że tak sobie leżę na huśtawce i rozmyślam, bo mam do przeanalizowania kilka kwestii. Zasadniczą jest sprawa mojej dalszej edukacji. W ramach przypomnienia, dla osób, które czasem mnie tu odwiedzają, a jeszcze słabo znają - jestem po I stopniu pedagogiki. Zastanawiam się co dalej.. Czy iść dalej na pedagogikę dziennie, czy pójść zaocznie i do pracy. Mam taki ogromny dylemat, ponieważ do końca nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcę wiązać swoje przyszłe życie zawodowe z pedagogiką. Jestem typem nudziary, więc trochę marzy mi się siedzenie przy biurku w papierach :D Teraz już nie chcę mi się od początku zaczynać nowych studiów, a też ciężko przekwalifikować się na jakąś administrację, jeśli ma się za sobą etap edukacji o naukach społecznych.
Będę męczyć się z kwestią szkoły, pewnie do ostatniej chwili. Może jakoś mnie olśni. Mam jeszcze dwa miesiące. Zdawałoby się, że to szmat czasu, ale zleci zanim się obejrzę. Nie chcę popełnić kolejnego błędu i tkwić przez kolejne dwa lata, ucząc się zawodu, do którego chyba nie mam takiego serca, jakie pedagog powinien mieć. Wydaję mi się, że trzeba mieć do tego powołanie. Pewnie jeszcze nie raz się zdziwię jak moje przyszłe drogi się potoczą.
Będąc dziećmi marzymy o tym, żeby jak najszybciej stać się dorosłymi, jednak szybko przekonujemy się, że dorosłość to bardzo skomplikowana sprawa.

Leżąc w ogródku, obijając się, czytając książkę - napstrykałam kilka fotek.






Ostatnimi czasy migdały zastępują mi słodycze. Prawdą jest, że muszę coś podjadać, jestem od tego uzależniona.. A migdały są takim zdrowym i smacznym zastępnikiem :) Z reguły są bardzo drogie, ale ja kupuję w Lidlu, w przystępnej cenie. 


Trzymajcie kciuki żebym wybrała właściwą drogę.
Pozdrawiam!

wtorek, 16 lipca 2013

Szczęście

Ostatnio często miewam uczucie przeszywającego szczęścia. Taka odmiana bardzo mi się podoba. Zawsze miałam świadomość, że mi się w życiu poszczęściło. Teraz to czuję na maksa!
Jestem zdania, że wpływ odpowiedniej diety jest znaczący dla dobrego samopoczucia. Bo przecież nic się ostatnio wielkiego nie wydarzyło (nie licząc przejścia na dietę). Zawsze byłam kochana, czułam się potrzebna, tak jak teraz.

Musiałam się podzielić z Wami moim spostrzeżeniem, bo inaczej chyba zaczęłabym krzyczeć ze szczęścia, a to na pewno nie jest w moim stylu :) Ponadto jestem osobą, której opornie przychodzi wyrażanie własnych uczuć. Ale i tego zaczynam się uczyć.



Life is so beautifull! Czasem się zastanawiam dlaczego ludzie pisząc po polsku wstawiają jakieś zdania po angielsku. Jakaś taka moda przyszła? Bezsensu, myślę sobie wtedy. Lubię swój język, chociaż może nie jestem jakąś wielką patriotką. Jednak mam wrażenie, że po angielsku niektóre zwroty po prostu oddają więcej. Może jest mylne. Poza tym dobrze jest ćwiczyć. Ja się go uczę już kilkanaście lat, w dalszym ciągu mam problemy. Trzeba się w końcu wziąć za siebie, bo już wkrótce może okazać się bardzo przydatny.

Nie przejmujcie się pierdołami i bądźcie szczęśliwi :)


niedziela, 14 lipca 2013

Dzień, zwykły dzień

Dzisiaj zakończyłam kolejną, tzn. trzecią część, wcześniej wspomnianej sagi Dollangangerów. Jest to niby ciągłość historii, jednak napisana z różnych stron. Autorka nie przestaje zaskakiwać. Zaczęłam kolejną część od razu. Ciężko nadal przewidzieć co tam może się zdarzyć. Chociaż moim zdaniem pięć części to trochę za dużo, nawet jak na najbardziej intrygującą powieść jaką się w życiu czytało. Mam wrażenie, że historia traci swoją niezwykłość z każdą kolejną częścią. Nie są to gorsze części, jednak wątek jest bardzo rozciągnięty. Ale oczywiście zamierzam dobrnąć do końca, aby potem 'wtopić' się w jakąś kolejną historię.




Jeśli chodzi o moją dietkę to zaczynam się już wprawiać. Wynajduję coraz więcej sposobów, dzięki czemu nie muszę chodzić głodna :)
Moje dzisiejsze śniadanie składało się z kotlecików z cieciorki (które nie były moim pomysłem akurat, po prostu na śniadanie zjadłam pozostałości z wczorajszego obiadu), resztę widać :)


Zamiast chleba, którego nie jadam, będę robić sobie teraz kanapki z wafli z brązowego ryżu - bardzo dobre, a jakie lekkie! 


Kończąc post i dzień zarazem, wstawiam fotkę nieba, które mnie urzekło. Zdjęcie nie oddaje niezwykłości tego widoku, ale chociaż częściowo mogę Wam pokazać. 


Wakacje, ach wakacje!
Trzymajcie się CIEPLUTKO!

czwartek, 11 lipca 2013

Nigdy się nie spodziewasz

Nagle z nudno zapowiadających się wakacji, spadła do mnie praca, prosto z nieba. Nie jest niebiańsko prosta, ale ja się cieszę. Tak bardzo szukałam pracy, a tu bach. Zawsze tak jest, że dostajesz to czego chcesz w najmniej spodziewanym momencie.
Myślałam sobie o przyszłych postach. Chciałam wstawić kilka powodów dla których warto odwiedzić Gdynię. Myślę, że jeszcze to zrobię do końca wakacji, aczkolwiek nie jestem pewna. W każdym razie jednym z powodów jest Scena Letnia w Orłowie - to tak na dobry początek :) Byłam wczoraj na przedstawieniu, bardzo udanym. Ja zresztą uwielbiam jak śpiewają na żywo. Chciałam dodać zdjęcie, ale nie wyszło najkorzystniejsze, więc się powstrzymam.

A jeśli chodzi o dobrą, zdrową kolacyjkę/śniadanie to proponuję: owsianeczka na wodzie i odrobinie mleka sojowego z cynamonem, lekko słodzona ksylitolem, ze świeżymi truskawkami :)



Smacznego!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Upalne lato

Uwielbiam takie dni! Najchętniej wtedy bym się tylko wygrzewała na słoneczku, tylko, że nie można wytrzymać :D Ale kocham takie chwile. Oby trwały jak najdłużej, należy nam się po tak długiej zimie. Odwiedziliśmy więc plażę w Karwi, jakoś tak inaczej tam jest niż w Gdyni. Bardziej 'wczasowo' :D Można się trochę oderwać od miejskiego zgiełku.
Jestem już po obronie, pierwszy etap studiów za mną! I 3 miesiące wakacji przede mną :) Niestety wszyscy znajomi albo pracują, albo wyjeżdżają więc jestem zdana na siebie. Zamierzam wymyślić jakieś sposoby na nudę, którymi będę się z Wami dzielić :) Jednym z nich jest właśnie smażing, plażing, opalażing :D




 Dzisiaj moje spalone stopy opalają się tak:


A oto niezbędnik każdego człowieka w upalny dzień. Ostatnio wyczytałam, że nasze dzienne zapotrzebowanie na wodę to 2l, a kiedy się opalamy to 3,5l. Także na zdrowie!


Biedny kotek sąsiadki w takie dni chowa się w cieniu naszego ogrodu :D


Pa pa :)

czwartek, 4 lipca 2013

Nieśmiałość


Dzisiaj o nieśmiałości. Jutro moja obrona (której trochę się boję) dlatego czuję się trochę zobowiązana do tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, żeby mój czas poświęcony na wertowanie wszystkich materiałów na ten temat nie poszedł na marne. Na dzień jutrzejszy chcę skończyć z tym tematem i zrobić sobie wakacje, dlatego dziś się z tym rozprawimy.

Mało się mówi o tym, w szkołach, w domach, ale dzieje się dużo. Mamy wokół siebie sporo nieśmiałych osób, które są niezauważane. W sumie moim zdaniem większość z nas w środku jest trochę nieśmiałych. Nieśmiałość jest wywoływana u nas pod wpływem różnych sytuacji, zawstydzenia, przeraźliwie dużej grupy ludzi (dla niektórych będą to 4 osoby, dla innych 20).
Osoby nieśmiałe mają duży problem, są niezauważane, czasem mogą czuć się jakby były niewidzialne. Sprawia im to wielki kłopot w życiu codziennym, wiąże się z dyskomfortem. Według innych, osoby takie sprawiają wrażenie niezbyt uprzejmych, przez to, że nie są otwarte, ale to jest już „szufladkowanie”. Pewnie dlatego też, nie mają zbyt wielu znajomych, jedynie swoje ścisłe grono. Wszystko również zależy od stopnia w jakim jesteśmy nieśmiali.

Problem nieśmiałości: śmiały nigdy nie zrozumie nieśmiałego, a nieśmiały zawsze będzie zazdrościł śmiałemu.
‘Ludzie nieśmiali już tacy są i nie da się nic na to poradzić’ – taki wniosek bym wysnuła obserwując zachowania innych ludzi. Nie jest to prawda, bo istnieją liczne formy pomocy. Nie mówię tu od razu, że nieśmiali mają iść się leczyć.. Nie o to tu chodzi. Jednak dobrze jest czasem porozmawiać z kimś kto Cię zrozumie.

Do nieśmiałych: zachęcam do otwierania się na świat! Do próbowania rzeczy, na które wcześniej nie mieliście odwagi. Najlepszym wyjściem jest przełamanie się. Nie jest to proste, więc za każdym razem będziecie z siebie dumni – to wspaniałe uczucie!

Do śmiałych: spróbujcie nie myśleć stereotypowo i sami wychodźcie z inicjatywą kontaktów z taką osobą. Przy bliższym poznaniu, może się okazać Twoją bratnią duszą :)

Ten temat zdecydowanie nie jest wyczerpany, ale chcę uniknąć pisania wypracowań. W razie pytań, ŚMIAŁO! Jestem obcykana w temacie.
Pozdrawiam! Pozytywnie Nieśmiała.


 

środa, 3 lipca 2013

Sale Sale Sale!

Kolejne danie! Mojemu ukochanemu zachciało się tortilli, więc zrobiliśmy, bezglutenowe oczywiście. Z mąki kukurydzianej i gryczanej. Smakowało super. Farsz to już zasługa mojego R. Nigdy chyba nie jadłam nic tak dobrego..
Do przyrządzenia takich naleśników/tortilli potrzebowałam: mąki kukurydzianej, mąki gryczanej, wody, trochę oleju i dodałam troszkę proszku do pieczenia (bezglutenowego). [Ten gluten jest już dodawany do wszystkiego dzisiaj....]







Tak z drugiej ręki to właściwie przypadkowo znalazłam się na zakupach dzisiaj. Są wielkie wyprzedaże! Swoją drogą jak to jest, że jak nie masz zamiaru nic kupować to akurat jest tyle rzeczy, które ci się podobają? Tak czy inaczej nabyłam dwa ciuszki na obronę. Jestem zadowolona z zakupów. Na koniec relaksik i kawka na mleku sojowym (nie mogę również w swojej diecie używać nabiału).

Buziak!