środa, 16 października 2013

Angielskie zakupy

W końcu obiecany post! Wybaczcie mi za jakość zdjęć, mój telefonik zrobił wszystko co w jego mocy. Najlepiej jednak pracuje mu się przy naturalnym oświetleniu, a nie chciało mi się biegać z ciuchami po dworze :) Wiadomo, że ubrania zupełnie inaczej wyglądają same w sobie, a inaczej na człowieku. Ja jednak nie jestem najlepszą modelką, poza tym mój fotograf jest w pracy. Trochę tych ciuchów się nazbierało, a przynajmniej tyle, że na razie nie ciągnie mnie na żadne zakupy. Myślę, że najszybciej kupię coś na święta albo sylwester.
Uwielbiam angielskie zakupy! Oto moja mała galeria:

Primark

Primark

Primark

Matalan

Matalan

 Primark

Primark

 Primark

sportsdirect.com

No name (po prostu nie pamiętam nazwy :P)

 Primark

Primark

No name

 Primark

sportsdirect.com

Deichmann; Primark

 Primark

Primark

Piżamy też musiałam Wam pokazać, zawsze wracam stamtąd z piżamą. Są przeurocze i do tego dużo tańsze niż w Polsce.
Jak widać większość rzeczy zakupionych jest w Primarku. Uwielbiam tą sieciówkę. Wybór jest ogromny i jest tam stosunkowo niedrogo. Wszystkie rzeczy mam oczywiście dzięki mojej Mamie, która zawsze mnie rozpieszcza, jak również mojemu narzeczonemu, który dotrzymuje jej kroku. Kochani :)

Cieszę się, że w końcu udało mi się skompletować ten post. Trzymajcie się ciepło. Piękną mamy jesień, nie mogę się napatrzeć!

sobota, 12 października 2013

Grzybobranie

Z góry Was przepraszam za moją niesłowność, no ale nie mam kiedy zabrać się za zrobienie i zebranie wszystkich zdjęć moich nowych ciuchów. Obawiam się, że jeszcze trochę i stracą swoją nowość i świeżość! :P Ale pomyślałam, że chociaż bez tego zajrzę tu do Was. Następny post już na pewno o tym, choć nawet nie wiem czy jest się czym chwalić, ale sami to ocenicie :)

U mnie trochę nowości. Przede wszystkim zaczynam pracę od końca października. Nie żebym była jakaś super wybitna, że tak szybko znalazłam pracę, po prostu ma się te znajomości :P Tak naprawdę, to dzięki kochanej koleżance, która o mnie pamiętała, zacznę pracować. Jedynym minusem tej pracy jest dojazd - jakieś 1,5h jazdy w jedną stronę. Ale jak się kreatywny człowiek postara to wykorzysta ten czas jakoś pożytecznie. Tak też zamierzam zrobić. O tym jak mi pójdzie, dowiemy się już za jakiś miesiąc. Obym szybko się wdrożyła, bo trochę się stresuję - jak to ja. Jestem totalną panikarą. To jedna z cech, które u mnie zdecydowanie, niestety dominują. Czas chyba też nad tym popracować.

Nie mogę oprzeć się, by wspomnieć o mojej dzisiejszej wyprawie na grzyby. Ja na grzyby?! Jakby ktoś tydzień temu, powiedział mi, że wyląduję w lesie na kilka godzin, szwędając się w poszukiwaniu podgrzybków, to bym go wyśmiała. Boję się kleszczy, robactwa, a grzybów i tak nie jem. Zgodziłam się, tylko dla towarzystwa kogoś z kim bardzo lubię spędzać czas. Zaraz po mojej mamie, jest to, można już tak powiedzieć, moja druga mama, czyli mama mojego narzeczonego. O mamma mia! Dużo tych mam w jednej linijce :P
Pokusiłam się oczywiście o zrobienie zdjęcia. Mam ostatnio bzika na tym punkcie, bo kuzynki zmusiły mnie wręcz, do założenia Instagrama i jaram się tym ostatnio. Strasznie się wkręciłam. Jeśli też korzystacie z tej aplikacji to możecie dać mi namiary na siebie, bo chętnie poobserwuję Was również tam.




Muszę chyba trochę bardziej popracować nad spójnością postów. Bywam tu ostatnio rzadko i mam natłok myśli, więc piszę co mi ślina na język przyniesie (nie wiem czy można użyć tego powiedzonka w tym przypadku). W każdym razie, mam nadzieję, że nadal lubicie tu wpadać.

Pozdrawiam i polecam wypad na grzyby - z kimś kto się na tym zna oczywiście! Niezły sposób na relaks, na łonie przyrody.

sobota, 5 października 2013

Bye bye England, Welcome Poland...

Hej! Po długiej przerwie wróciłam. Czas wracać do szarej rzeczywistości. Wakacje się skończyły, zaczęła się szkoła. Studia, zupełnie nowa tematyka. Czas pokaże jak sobie poradzę. Dochodzi też szukanie pracy, co w naszych realiach jest super trudną sprawą. Będę Was informować o wynikach. Do tej pory wysłałam 20 CV i otrzymałam jeden telefon. A wcale nie jestem wybredna w szukaniu ogłoszeń, wręcz przeciwnie.

Trochę zaprzepaściłam swoją dietę, jak mam być z Wami zupełnie szczera. Dodałam do niej trochę cukru, pozwalam sobie na więcej. Te wakacje tak mnie rozpuściły :) Może przez to nie mam ostatnio apetytu.. W trakcie diety to się nie zdarzało. Muszę zacząć znów się przyzwoicie zachowywać.
Nie chcę nic obiecywać, ale jak znajdę czas to pochwalę się moimi zdobyczami z Anglii. Na razie, do poniedziałku jestem strasznie zalatana.

Bye bye England, Welcome Poland...