sobota, 20 lipca 2013

Dylematy zawodowe

Nadszedł weekend, czas relaksu. Pogoda dopisuje, więc od południa wyleguję się w ogródku i już nawet trochę zmęczyłam się słońcem (ale tylko na chwilę) i wróciłam, żeby się schować. Jutro ma być jeszcze ładniej, więc planujemy ponownie jakiś plażing, ale zobaczymy.
Korzystam trochę z tego, że tak sobie leżę na huśtawce i rozmyślam, bo mam do przeanalizowania kilka kwestii. Zasadniczą jest sprawa mojej dalszej edukacji. W ramach przypomnienia, dla osób, które czasem mnie tu odwiedzają, a jeszcze słabo znają - jestem po I stopniu pedagogiki. Zastanawiam się co dalej.. Czy iść dalej na pedagogikę dziennie, czy pójść zaocznie i do pracy. Mam taki ogromny dylemat, ponieważ do końca nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcę wiązać swoje przyszłe życie zawodowe z pedagogiką. Jestem typem nudziary, więc trochę marzy mi się siedzenie przy biurku w papierach :D Teraz już nie chcę mi się od początku zaczynać nowych studiów, a też ciężko przekwalifikować się na jakąś administrację, jeśli ma się za sobą etap edukacji o naukach społecznych.
Będę męczyć się z kwestią szkoły, pewnie do ostatniej chwili. Może jakoś mnie olśni. Mam jeszcze dwa miesiące. Zdawałoby się, że to szmat czasu, ale zleci zanim się obejrzę. Nie chcę popełnić kolejnego błędu i tkwić przez kolejne dwa lata, ucząc się zawodu, do którego chyba nie mam takiego serca, jakie pedagog powinien mieć. Wydaję mi się, że trzeba mieć do tego powołanie. Pewnie jeszcze nie raz się zdziwię jak moje przyszłe drogi się potoczą.
Będąc dziećmi marzymy o tym, żeby jak najszybciej stać się dorosłymi, jednak szybko przekonujemy się, że dorosłość to bardzo skomplikowana sprawa.

Leżąc w ogródku, obijając się, czytając książkę - napstrykałam kilka fotek.






Ostatnimi czasy migdały zastępują mi słodycze. Prawdą jest, że muszę coś podjadać, jestem od tego uzależniona.. A migdały są takim zdrowym i smacznym zastępnikiem :) Z reguły są bardzo drogie, ale ja kupuję w Lidlu, w przystępnej cenie. 


Trzymajcie kciuki żebym wybrała właściwą drogę.
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Głowa do góry będzie dobrze Aniu :) Super fotencje :P Oczko wodne n1

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż jestem młodsza(od września 2 LO) to zameczam się podobnym problemem czyli jaką drogą, która zapewni mi szczęśliwą przyszłość, zmierzać.
    Jestem pierwszym rocznikiem, który zmierza się z nową podstawą programową - w 3 gimnazjum musiałam mniej więcej zdecydować co chcę robić w życiu, by wybrać profil w szkole ponadgimnazjalnej i z rozszerzeń zdawać maturę. Nie można z innych przedmiotów jak kiedyś, bo jeśli przykładowo wybrało się mat-fiz to ma się w 1 kl. wszystkie przedmioty, by dokończyć podstawowy materiał, a od 2 kl. bodajże 4h fizyki tygodniowo i chyba 8h matmy,przyrodę, historię i społeczeństwo, języki.
    Tak więc gdyby ktoś z tego profilu zechciał nagle zdawać maturę z historii to jest to nierealne mając przedmiot, gdzie ma się połączoną garstkę historii i wosu, zwłaszcza przy osobach, które jeśli wybrały sobie ten przedmiot rozszerzony to mają go w tyg. ok.4 razy.
    Ja poszłam do klasy humanistycznej, jednak już po 2-3tygodniach uświadomiłam sobie, ze było to wielkim błędem. Później był wyjazd integracyjny,nie chciałam jechać, ale rodzice mnie trochę zmusili no i pojechałam. Później okazalo się że minął wrzesień i dyrektor wysłał listę gdzieś tamdalej, na której był rozpis uczniów i szkoła już niby nie mogła mnie przenieść na profil matematyczny. Jak wygląda matematyka w klasie humanistycznej... Cóż, miałam ochotę wyskoczyć na lekcjach przez okno. Pani już dawno powinna być na emeryturze, nie dosłyszała, nie tłumaczyła, nakręcała telefonem moich "kolegów" z klasy, którzy montowali sobie na czole telefony smyczami i długopisy, które były ich antenkami (i inne tego typu poronione pomysły). Dziewczyny malowały się,jadły, grały na telefonach,wychodziły po cichu z klasy kiedy pani nie patrzyła - była głucha, więc nie słyszała skrzypiących drzwi. Poza ttym muzyka, którą puszczali chłopaki ułatwiała całą sprawę jeszcze bardziej.Pani była tak głucha, że nie słyszała nawet kiedy osoba stojąca przy tablicy przeklinała (głosno, nie pod nosem) albo chłopaki mówili "stara ku*** przesun się", "chyba cie pojebalo, sama sobie to rozwiazuj". Musiałam sama siedzieć codziennie po nocach(nawet we wszystkie weekendy, święta, ferie) i uczyć się podstaw (bo w szkole było to nierealne i właśnie dlatego 80% klasy miała na każdy semestr zagrożenie, 50% z nich pani przerobiła na 2- bo powiedziałaze nie chce już jej się sprawdzać kolejnych popraw) oraz rozszerzenia,raz w tyg. chodziłam do mojej nauczycielki z gimnazjum, która tłumaczyła mi wszystko to na co pozwolił czas, jakoś to szło. Dodatkowo uczylam sie swoich rozszerzen no i oczywiscie wszystkich przedmiotów, by mieć jak najlepsze oceny, aby przeniesienie gdzieś indziej było możliwe. Na szczescie moja harówa się opłaciła - dostałam się do klasy mat-hist w bardzo dobrej szkole :))) Wiem, że od września znów zacznie się ciężka praca, ale chcieć to móc, już tak długą drogę pokonałam że nie mogłabym się zatrzymać, muszę zmierzać wytrwale do mety.
    Teraz moim największym problemem jest angielski (wiele moich znajomych chodzi na dodatk.ang od podstawówki więc znają go świetnie, moi rodzice niestety nie mieli pieniędzy na to, więc mam zaległości i ciężko mi jest nadrobić wielkie braki we słownictwie,ale staram się), dlatego nawet w wakacje nie mogę sobie odpuścić. Mam nadzieję, że Ty też znajdziesz w końcu na swoją drogę, którą będziesz mogła podążać po mimo przeszkód, jakie na niej znajdziesz. Z pedagogiki niestety nie ma dobrych pieniędzy,a nie mieć ani pieniędzy, ani przyjemności z tej pracy to nic dobrego. Jeśli więc czujesz, że to nie to,mysel ze powinnas zrobić wszystko co w Twojej mocy, żebyś była zadowolona. Życie jest trudne, więc nie mozna samemu go sobie jeszcze uprzykrzać. Xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze jestem pod wrażeniem, że Ty jako młoda osoba, w liceum, jesteś na tyle ambitna, że sama wzięłaś się za naukę. Jest to rzadkością. Tym bardziej cieszę się, że nie poszło to na marne, tylko zaowocowało takim sukcesem :) Jeśli chodzi o moją drogę tłumaczę sobie, że jakoś to będzie. Na pewno coś wymyślę.

      Usuń
  3. Ja również nie mogę znaleźć swojej odpowiedniej drogi, zapisałam się już na studia II stopnia ale do końca nie jestem pewna czy to właśnie TO. :( Mecze się już tym strasznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co studiowałaś i co teraz będziesz studiować?

      Usuń
  4. W odpowiedzi na Twój komentarz... Po pierwsze, nie czekaj do nowego roku akademickiego z zapisaniem się na ćwiczenia - zacznij już teraz! Zastanów się, jaki jest Twój cel, znajdź kobiety, które Cię inspirują (w moim przypadku jest to Ewa Chodakowska, która powala pozytywną energią - też chciałam być tak PO PROSTU szczęśliwa, stąd zaufałam Jej i Jej metodom) i zawalcz o siebie.
    Jeśli poszukujesz wciąż, to zapraszam częściej do siebie, może znajdziesz jakiś punkt zaczepienia. I zapraszam na nową notatkę z nowym celem u mnie. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po I stopniu studiów można wybierać 'do woli', no może prawie:) Ale grunt, że nie trzeba zaczynać od nowa i tracić roku, a jest szansa przekwalifikowania na coś bliższego sercu:) Migdały także jadam ostatnimi czasy, bo zawierają dość sporą dawkę magnezu i nawet można wyczuć w nich jakąś słodycz:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcenie chwili na przeczytanie i skomentowanie mojego bloga. Pozdrawiam!