czwartek, 16 stycznia 2014

New year, new life, new posibilities + zdrowe smakołyki

Jestem całkowicie podekscytowana moim nadchodzącym nowym życiem. Ten rok przyniesie duże zmiany, oczywiście na lepsze i tego się trzymajmy!
Cieszę się że podjęłam decyzję o zmianie nawyków żywieniowych i że tym razem przyszło mi to z łatwością. Zaczynam uczyć się i spełniać w kuchni wyszukując coraz to nowszych przepisów, aby sobie trochę dogodzić. Myślę, że przyjdzie również czas na dania obiadowe, aż w końcu będę potrafiła, ze wszystkimi szczegółami dopełnić swoje menu, od rana do wieczora. Może nawet kiedyś uda mi się wymyślić coś autorskiego, czym będę mogła się pochwalić - na to liczę!
Tymczasem zaczęłam od deserów, których przepisy wynalazłam buszując w necie, a dokładniej rzecz ujmując na Waszych blogach. Dostępność na szczęście jest spora, więc nie było większych problemów, aby znaleźć coś co mnie zainteresowało.
Zdecydowałam się wypróbować zrobienie chałwy domowej. Uwielbiam smak chałwy, jednak czytając skład odrzucają mnie chemiczne dodatki...

Rozpocznijmy od przepisu. Na ten akurat natknęłam się w gazecie "Zdrowie".


Prażymy sezam.


Zmielony, a raczej zblendowany. Nie miałam za bardzo możliwości zmielenia, a nie chciało mi się walczyć z nim ręcznie w moździerzu.


A tutaj już chałwa gotowa!



Jak dla mnie w smaku to bardziej przypomina sezamki, ale pewnie dlatego, że właśnie blender sobie do końca nie poradził z dokładnym rozdrobnieniem sezamu. Tak czy owak jest smaczne i banalnie proste w przygotowaniu - do tego nie drogie! Ostatnio będąc w sklepie ze zdrową żywnością natknęłam się na taką chałwę, w składzie miała tylko sezam i miód, która kosztowałam ponad 10zł, a wielkością odpowiadała takiemu jednemu mojemu 'batonikowi'. Myślę, jednak, że kupię ją raz dla porównania, bo tamta jednak bardziej przypominała chałwę :P

Z kolei przepis na gryczane ciasto marchewkowe znajdziecie tutaj.



Tak szybko się za nie zabrałam, że zdążyłam zrobić tylko dwa zdjęcia. Choć to żadna strata, bo moje zdjęcia są na poziomie przedszkolaka. Może się nauczę jak będę miała lepszy aparat. Z tego miejsca przepraszam za ich jakość :)
Wracając do tematu, w przepisie zamieniłam tylko cukier na ksylitol i daję go mniej, bo ja nie potrzebuję mieć takiego słodkiego. Pół szklanki zamiast całej. Nie dodaję też cukru waniliowego, bo nie zaopatrzyłam się jeszcze w produkt z zawartością prawdziwej wanilii. Pozostałe składniki się zgadzają.
Ja się zakochałam w tym cieście od pierwszego kęsa. Jest bardzo proste w przygotowaniu, wymaga niewielu składników i niewielkiej ilości czasu. Same zalety, a smak po prostu nieziemski!
Zwykle nie powtarzałam wyszukanych przepisów, zawsze szukam czegoś nowego, ale do tego wracam stale. I będę w dalszym ciągu szukać takich przepisów, które będę z przyjemnością powtarzać.
Jutro zabieram się za bezglutenowe ciasto jabłkowe! Będzie to debiut tego przepisu, oby smakowało :)

Gratuluję Ci czytelniku, jeśli doczytałeś do końca! Życzę smacznego, jeśli zdecydujesz się wykorzystać przepis.

10 komentarzy:

  1. ojej chętnie bym spróbowała taką chałwę bo ta sklepowa ma mleko w składzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Chałwa nie ( nie lubie ), ciasto tak ( pycha ) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię gryczane ciasta, głównie za aromat :) A pomysł na domową chałwę jest świetny, na pewno wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie jadłam gryczanego ciasta, pora to zmienić w najbliższym czasie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za chałwą nie przepadam, ale masz racje domowa jest o niebo lepsza. Fajnie, że zmieniasz sposób żywienia. Ja żyję wg filozofii "mniej znaczy więcej".

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zarówno chałwę, jak i sezamki, więc z chęcią bym wypróbowała ten przepis ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, kocham chałwę! Na pewno kiedyś ją zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepis na chałwę jest SUPER! Mega zdrowy, bo sezam jest bardzo dobry dla organizmu, nie mówiąc o miodku. Mam na stanie sezam i miód, muszę wypróbować,mniam.
    Też postanowiłam zmienić dietę, okazją była ciąża. Przed zajściem odżywiałam się po studencku... Czyli najniższym kosztem pieniężnym i niestety największym kosztem zdrowia. Teraz nie zjem niczego przetworzonego, glutaminiany i inne dziwne rzeczy omijam z daleka. Mięso (unikam kurczaka), ryby, ziemniaki, warzywa i owoce to moja podstawa. No i zioła, bo lubię eksperymentować ze smakami i lubię doprawiać dania. Niestety nie umiem się oprzeć słodkiemu, więc czasami zjem czekoladę... Ale nie mam z tego powodu wyrzutów, bo zawsze poprawia mi humor ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W miarę zdrowego rozsądku zawsze można sobie pozwolić :) Trzeba czytać przede wszystkim etykiety. Jestem przerażona ile teraz dodaje się niepotrzebnych ulepszaczy. Najlepszym rozwiązaniem jest robienie wszystkiego samemu, ale wiadomo, nie zawsze jest na to czas..

      Usuń

Dziękuję za poświęcenie chwili na przeczytanie i skomentowanie mojego bloga. Pozdrawiam!